sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 4

Już kilka dni minęło od mojego wypadku. Przez ten cały czas siedziałem u Olivii. Jest naprawde bardzo miłą dziewczyną. Polubiłem ją i to bardzoo. Oczywiście, praktycznie codziennie widziałem sie z chłopakami. Pomagają mi i dają Olivii odpocząć ode mnie.
Dziś mamy umówioną rozmowe z Paulem. Nie wiem o co chodzi, więc troche się denerwuje. Ale Paul to spoko gość i tak na za dużo nam pozwala. Mamy większą swobode. Choć już przestaje się się tak litować.
Właśnie się ubieram. Olivii też nie ma. Poszła na jakieś spotkanie w sprawie skończenia jakiś tam testów. Nigdy tego nie ogarnę. Chłopaki mają przyjechać za 10 minut. To jeszcze zdążę coś zjeść...
*30 minut pozniej*
- Cześć Paul! - krzyknęlismy wspólnie do menegera.
- Witajcie chłopcy! Prosze, siadajcie! - wykonaliśmy prośbe i opadliśmy wygodnie na kanapę, a on kontynuował - Posłuchajcie, wiem, że ostatnio nie możecie dawać koncertow ani nic takiego. Z powodu Nialla... Zdrowyś już Horan?
- Jest lepiej - odparłem  bawiąc się kartami.
- Aha ale Malik, slyszalem ze jutro macie umowiony wywiad z tą stacją muzyczną, prawda to?
- No... Tak. - wzruszyl ramionami
- Musicie go odwołać. - powoedzial jak gdyby nigdy nic.
Wszyscy sie poderwalismy. A Tommo był niezadowolony.
- Co?! Czemu?! Wie Paul ile fanów czeka na ten wywiad?!
- Tomlinson spokojnie! Bez Horana, taki wywiad? Tu musi byc cala grupa! Tak jak obiecaliście. Jednego nie ma to afera. Wy w ogole wiecie ze ten wywiad trafi na wszystkie inne stacje i do internetu? No wlasnie...A jak Was nie bedzie wszystkich to znow zrobia wielka afere o rozpadzie zespolu! Odwołujecie wywiady itp. Dostajecie nieco wolnego... Horan na zdrowotne. A Wy tak poprostu! - usmiechnal sie.
Troche nam ulzylo ze to nic wielkiego. Dostajemy wolne - przyda sie. Pozegnalsmy sie z Paulem i wyszlismy. Chłopaki odwiezli mnie do domu Olivii i rozjechali sie do swoich domow.
Ciesze sie z wolnego... W końcu będziemy mogli odpocząć. Wszedłem do środka i zdjęłem swoje buty. Zastałem Olivie w salonie.
- No i jak poszło?
- Oh Niall!!! Cudownie! Rozumiesz?! Cudownie!! Zdałam!!! - podbiegła do mnie i przytuliła mnie tak bardzo mocno, że moje żebra były na skraju wytrzymałości. Podniosłem ją do góry i szepnąłem do jej ucha: Gratuluje.
Jest taka śliczna gdy sie uśmiecha.
- A jak spotkanie z Paulem?
- Dobrze, dobrze. Dostaliśmy wolne, więc mamy chwilę ulgi.
Na tą widomość ponownie mnie przytuliła.
- Głodny jestem... - zajęczałem.
- Ale lodówka jest całkowicie pusta...
- W takim razie zapraszam panią na pizze- posłałem jej oczko.
Poszła sie przebrac, a ja usiadłem na kanapie. Za 10 minu zeszła na dół i wyszliśmy.
Spacerowaliśmy rozmawiając o rzeczach błahych, mniej ważnych. Z każdA rozmową bardziej chciałem ją poznać. Ona jest taka... Delikatna, subtelna, cieszy ją każda mała rzecz.
Wybrałem jedną z lepszych pizzerii. Oczywiście- jak to dziewczyna - zastanawiała sie jaką pizze wybrać chyba przez 20 mignut. Gdy w końcu sie zdecydowała przewróciłem oczami i zamówiłem 1 PepeRoso + 2 ColaCole.
Zatrzymała sie w połowie swojego jedzenia.
- Niall, ja już nie mogę. Zaraz chyba pękne....
Naprawde nie mialem nic przeciwko by zjesc jeszcze kawalek jej czesci.
Wróciliśmy do domu i tam oglądaliśmy badziewne programy w ktorych to nawet nie wiadomo bylo o co chodzi. Tak Nam wolno upłynął czas aż do 21.
Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic oraz umylem zeby. Po tych czynnosciach wyhodnie położyłem się w swojej sypialni, a do moich myśli znów przypłynęły wspomnienia o tej biednej dziewczynie Olivii. Kurde dziwne. List od Olivii a 2 dni pozniej do swych progów przygarnia mnie Olivia. Mam rozchwiane myśli.

1 komentarz:

Szablon by S1K