"Drogi Niall...
Długo myślałam nad tym co do Ciebie napisać. Gdybym napisała zbyt wiele, nie wiem jakbyś to odebrał. Dlatego, napisze to co płynie prosto z serca. Wybacz, że list trafił do Ciebie jak trafił. Zrozum, inaczej nie mogłam. Dostałabym odpowiedz z automatu. Bez sensu takie pisanie, tak czy inaczej wtedy byś go pewnie nie przeczytał. A teraz przynajmniej mam nadzieję, że nie wyrzucisz go do kosza, ale być może jednak otworzysz i przeczytasz - wyciągniesz tę kartkę i wciągniesz się w mój tok myśli i duszy. Posłuchaj, zacznę od początku. Zaczęłam słuchać Waszej muzyki bardzo wcześnie, od rozpoczęcia Waszej kariery. Jednak nie byłam jak inne. To znaczy, że nie szalałam na punkcie gadżetów z Wami, nie dostawałam szału gdy widziałam Was w telewizji. Cieszyła mnie Wasza muzyka, ten wysiłek. Muszę się przyznać, że nawet Was nie rozpoznawałam :). To co razem tworzyliście od początku było niesamowite. Wasz głos, ta melodia była jedyna w swoim rodzaju. Dla mnie była ona odskocznią od codzienności. Pomagała uspokoić oddech, wyciszyć myśli.
Moja codzienność. Ciekawe hasło nie do opisania. Niestety nie miała kolorowych barw. W wieku 14 lat straciłam obojga rodziców. Mimo, iż nie kochali mnie wcale, rozburzyło to mój świat. Ponieważ nie chciałam za żadne skarby iść do domu dziecka wraz z bratem przeprowadziliśmy się do ciotki. Ona też nie była lepszą zastępczynią rodziców. Tylko nas utrzymywała. Żadnego wsparcia, pocieszenia, dobrego słowa. Nic. Jedyny, na którego czasem mogłam liczyć był mój brat. Lecz rzadko zdarzało się by mógł mi w pełni pomóc. Powiem krótko, mój brat jest strasznym kujonem. Czasem w chwili przerwy od nauki pogadał ze mną. Tak to nie. Nie miałam praktycznie nikogo. PRAWDZIWEJ przyjaźni też nigdy nie doświadczyłam. Miałam kiedyś, ale pseudo-przyjaciółkę, wyparła się mnie gdy jej potrzebowałam. W klasie byłam prześladowana, wszyscy się ze mnie śmiali. Po prostu byłam jakąś czarną owcą w stadzie. Więc jak sam widzisz nie byłam jakoś swoim życiem zachwycona. Jednak wierzyłam, że kiedyś dostanę od losu szansę na lepsze życie. I wtedy znów wszystko odwróciło się ode mnie. Mój brat dostał stypendium i wyjechał do Szwajcarii na uczelnie. Tam poznał swoją dziewczynę i założył tam rodzinę. Zapomniał o mnie. A ja zostałam sama. Praktycznie sama. Miałam WAS. Na odległość i tylko w słowie, ale czułam z Wami jakąś więź. Wiedziałam, że i tak nigdy się o mnie samej nie dowiecie więc... nic nie próbowałam. Dorastałam, ale przy tym etapie jak przy I etapie życia potrzeba troski, miłości. Niestety, ja jej nie otrzymałam. Wychowywałam się sama. Lecz, w pewnym momencie zaczęłam mieć straszne kłopoty. Zdrowotne i psychiczne. Nikt mi nie pomógł. Byłam skazana sama na siebie. Nie było ze mną dobrze. Wy uciekliście gdzieś. Nie słuchałam już Waszej muzyki, Waszych słów. Wszystko przestało mieć dla mnie jakikolwiek sens. Nic mi od Was nie pomagało. Moje rany były już za duże... Trwałam w takim transie zagubienia długi czas.
Później natomiast, po jakiś paru latach, nie wiem może trzech. Powróciliście. Dalej byliście lekarstwem na moją duszę. Wtedy przestałam Was traktować jak tylko jakiś chłopaków z zespołu. Staliście się w pewien sposób moimi przyjaciółmi. A właśnie TY byłeś dla mnie kimś niesamowitym. Każde Twoje słowo pobudzało moje serce. Każdy Twój uśmiech, wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Twoje wygłupy rozbawiały mnie do łez. Byliście moją fascynacją. A zwłaszcza Ty, Niall... Może to głupie, ale...nieraz wyobrażałam sobie, że cała Wasz piątka i ja siedzimy na łóżku, czy tam na kanapie, podłodze. Nieistotne. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, bawił nas każdy dziwny ruch. Tak. Udawałam, że ze mną jesteście. Żyłam z Wami w mojej fantazji. Chciałam by tak jak w książkach, fantastyka przerodziła się w realistyczność. Nie da się. Wiem. I to sprawia największy ból. Codziennie o Was myślałam. Gdzie teraz jesteście, gdzie się znajdujecie. Co robicie. Czy późny wieczór, czy ranek zawsze byliście w mojej głowie, a zwłaszcza Ty Niall.. Możesz uznać mnie za idiotkę, ale zrozum potrzebowałam kontaktu. Jakiegokolwiek. I chciałabym, żebyś wiedział, że nie należę do takich co lubią Was tydzień a później koniec. Dobra, na teraz kończę... Do usłyszenia kiedyś... ponownie.
Forever, Your Olivia xxx"
OMG! Jeju! Co ta dziewczyna przeszła. Po prostu.... nie wierzę. Cieszę się, że my choć w takim życiu możemy jej pomóc, choć trochę. A co gdyby spełnić jej marzenia? Odnaleźć ją? Niall, myślisz irracjonalnie. Jak ją odnajdziesz? Nawet nie napisała skąd jest. Wiem jedno. Chce pomóc tej dziewczynie. Za wszelką cenę zrobię to! Obiecuje to sobie. Tylko Niall jak?! Myśl... Myśl...
Do pokoju wszedł Liam. Miał nie wyraźną minę. Szybko schowałem list do szafki i zaprosiłem go do głębi pokoju.
- Stary co się stało? - zapytałem
- Anty-fani atakują - zrobił smutną minę
Nie odpowiedziałem... Wiedziałem o co chodzi. Gdy anty-fani dowiadują się gdzie jesteśmy, za wszelką cenę próbują zniszczyć miejsce, w którym mieszkamy. Albo to my nie raz dostaniemy, mimo ochrony.
- Musimy uważać i poprosić ochronę by strzegła hotelu. Nie tylko ochrona hotelowa ale i nasza. - stwierdził - Niall, idź lepiej spać, jutro pobudka o 5:00, a Ty jesteś wyjątkowym śpiochem... Do jutra! - zniknął na drzwiami.
A ja... Nie usnąłem. Myślałem o niej. Myślałem jak jej pomóc...
O Boże...ten list, serio,świetny. Masz genialny talent, jejku, dlaczego tu jest tak mało komentarzy? Powinnaś dostać nobla, a to dopiero pierwszy rozdział!!! Naprawdę jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń